Galeria

Rozważania Drogi Krzyżowej z dnia 15.03.2022 r.

15 marca 2022
MODLITWA JEZUSA W OGRÓJCU

RANA ODRZUCONEJ MIŁOŚCI


Moja dusza jest śmiertelnie smutna. Zostańcie tu i czuwajcie! (..)
Kiedy wrócił, zastał ich śpiących.  (Mk 14, 34. 37)


Panie Jezu, Ty odwiecznie istniałeś jako Bóg w serdecznej bliskości Ojca i Ducha. Istotą Twego Boskiego istnienia jest dar miłości- ofiarowanej i przyjmowanej. Stając przed Tobą, mogę kontemplować tę Miłość, która jest źródłem pokoju, łagodności i oddania w najgłębszym zrozumieniu, zaufaniu. Miłość okazała się silniejsza niż śmierć. Niż śmierć na krzyżu, którą przyjąłeś, mówiąc:  „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ten kielich ode Mnie. Ale nie moja wola, lecz Twoja niech się dzieje".
Panie Jezu, tak boleśnie doświadczyłeś samotności w ogrójcu, choć prosiłeś uczniów, aby czuwali. A Ty widziałeś ludzi wszystkich pokoleń i narodów, którzy odpowiedzieli pychą na Twoją pokorę. Panie Jezu, Twoja hojność wzbudziła gniew, a Twoje przebaczenie- żądzę zemsty i chęć odwetu. Bo świat nie poznał Miłości, która przyszła go zbawić.
Jezu, przy rozważaniu tajemnicy Twojej modlitwy w Ogrójcu daj mi łaskę dostrzeżenia, że wiele rejonów mojego serca jest zamkniętych na Miłość. Wielka jest tajemnica nieprawości, w której mam swój udział przez to, że odrzucam Twoją miłość, gdy grzeszę myślą, mową uczynkiem i zaniedbaniem dobrego.
Pomóż mi, Panie Jezu, nie uciekać od prawdy o moim grzechu, ale uznać, że odrzucając Twoją miłość, niszczę moje relacje z bliźnimi, wznoszę mury wrogości, podziałów, Jezu, pomóż mi przyjąć Twoją miłość.


I - PAN JEZUS SKAZANY NA ŚMIERĆ

RANA ZERWANYCH WIĘZI Z BOGIEM I LUDŹMI


Jezu, widzę Ciebie, gdy stoisz w koronie cierniowej i purpurowym płaszczu pod pręgierzem oskarżeń, osądów i oszczerstw. Zdumiewające jest Twoje milczenie. Aby naprawić relację między Bogiem i ludźmi, w milczeniu pełnym przebaczającej miłości, przyjmujesz niesłuszny wyrok, skrzywdzenie, odrzucenie.
Panie Jezu, widzisz, jak bardzo boli mnie wszelki fałsz w relacjach między mną a bliźnimi- półprawdy, niedomówienia, obcość. Ty widzisz, że tak często rzucam na innych oskarżenia, pomówienia, że słucham plotek
i wydaję bezlitosne sądy. To Ty przyjmujesz na siebie wszystkie moje grzechy języka, które zrywają więzi między ludźmi, powodują odejście z Bożych dróg. Powiedziałeś, że z obfitości serca mówią usta. Nawróć moje serce, by me słowa nie krzywdziły innych, nie raniły, nie zadawały cierpienia- Tobie i bliźnim.


Proszę, ulecz tę ranę mego serca, która sprawia, że przez słowa i gesty zrywam relacje z bliźnimi i tak mało się troszczę o głęboką więź z Tobą.



II-  PAN JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWE RAMIONA

RANA ODRZUCONEGO KRZYŻA


Jezu, widzę Cię przyjmującego krzyż- znak hańby, upokorzenia, poniżenia i pogardy. Nie ma w Tobie buntu, chęci odwetu ani pretensji. Jest miłość, która wszystko znosi i wszystko przetrzyma. To właśnie w ten sposób traktujesz krzyż: przyjmujesz, bo widzisz w nim szansę na moje zbawienie.
Panie Jezu, a we mnie tyle rozgoryczenia, buntu, gdy tylko pojawia się pierwsza trudność: gdy spotykam trudnego człowieka, trudne zadanie, kiedy przeżywam niepowodzenie. Tak wiele we mnie pretensji, gdy doświadczam niezrozumienia, osądów, krytyki- zwłaszcza nieuzasadnionej, gdy pojawia się choroba, gdy coś nie układa się po mojej myśli.


Proszę, Panie, uzdrów tę ranę mojego serca, która sprawia, że nie umiem dźwigać krzyża swoich słabości, że nie umiem się pogodzić z tym, że mi ciężko dążyć do doskonałości i często ulegam zniechęceniu.
Ulecz, proszę tę ranę, która powoduje, że odrzucam swój krzyż, nie niosę go jako znaku błogosławieństwa, ale wlokę go, jakby był przekleństwem.


III-  PAN JEZUS PIERWSZY RAZ UPADA POD KRZYŻEM

RANA PYCHY


Jezu, widzę Ciebie, gdy upadasz w proch ziemi, słyszę łoskot belki uderzającej o drogę, słyszę pokrzykiwania gapiów. Słyszę też jęk Twojej Matki. Widzę Twoją bezradność, bezsilność, samotność. Jesteś zdruzgotany.
Panie Jezu, a we mnie tyle snów o potędze, tyle iluzji własnej wielkości, tyle wysiłków, by błyszczeć, by być ponad innymi, a nie dla innych. Ty widzisz, jak mój egoizm, koncentracja na sobie sprawiają, że relacje z innymi są powierzchowne, zaprawione podejrzliwością i lękiem o siebie. Ty upadasz, bo do upadku popycha Cię moje dążenie do sukcesu za wszelką cenę i wypatrywanie błędów bliźniego po to, by wybielić siebie.


Ulecz, Jezu, tę ranę, która ropieje zarozumiałością, szukaniem winy poza sobą, opowiadaniem o słabościach innych, plotkami i obmową.
Ulecz mnie, gdy widzisz, że poszukuję pierwszych miejsc
w świątyniach, wystaję na rogach ulic i zamykam moje serce w niewoli lęku przed ludzką opinią, bo tak bardzo nie umiem przyjąć najmniejszego upokorzenia.
Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serce moje według serca Twego.


IV- PAN JEZUS SPOTYKA SWOJĄ MATKĘ

RANA BRAKU WIĘZI RODZINNYCH


Jezu, widzę Twoje spotkanie z Matką. Widzę ogrom bólu w Jej i w Twoich oczach. Cierpienie to też miłość. Odrzucona, niezrozumiana, wzgardzona. Twoje spotkanie z Matką przywołuje na myśl moje dawne raniące spotkania z mamą, tatą, rodzeństwem, a także te, które sprawiają mi ból teraz, w moim małżeństwie, w rodzinie, którą tworzę.
Panie Jezu, widzisz, jak bardzo bolą mnie relacje rodzinne, jak wiele ran noszę w sobie, bo tak często nie rozumiem najbliższych, a oni nie rozumieją mnie. Widzisz, jak z braku serdecznych i głębokich więzi zrodziła się rana nieakceptacji siebie, brak zaufania wobec innych, rana podejrzliwości, lęku, przewrażliwienia na swoim punkcie i osamotnienia.


Jezu, proszę, niech Twoje spotkanie z Matką uleczy wszystkie rany, jakie zostały mi zadane w domu rodzinnym, i te, których doznaję teraz w moim małżeństwie, w mojej rodzinie.
Uzdrów także i te rany, które ja zadaję bliskim, bo nie umiem akceptować siebie, bo nie umiem przyjąć w pokorze siebie i całej swojej bolesnej historii życia.
Daj łaskę przebaczenia sobie, rodzicom i rodzeństwu, a także łaskę przebaczenia zła, które dzieje się w moim małżeństwie, w relacji wobec dzieci, teściów oraz wszystkich bliższych i dalszych krewnych.
Naucz mnie w pokorze przyjmować prawdę, że nikt z nas nie jest idealny. Ja też nie jestem.


V-  SZYMON CYRENEJCZYK POMAGA JEZUSOWI NIEŚĆ KRZYŻ

RANA SAMOWYSTARCZALNOŚCI



Jezu, słyszę pokrzykiwania żołnierzy, przymuszającego obcego człowieka, by pomógł Ci w dźwiganiu krzyża. I widzę, jak niechętnie,
z odrazą, mężczyzna podtrzymuje Twój krzyż. Ale widzę też, z jaką wdzięcznością patrzysz na Szymona i z jaką pokorą przyjmujesz tę wymuszoną pomoc.
Panie Jezu, zobacz jak bardzo brakuje mi wdzięczności i pokory. Tak często zacinam się w sobie, że wszystko muszę zrobić samodzielnie, że ja zrobię to najlepiej. Tak trudno mi przyjmować pomoc, bo wtedy trzeba by przyznać się przed bliźnimi do własnych braków, ograniczeń. To znak, że bardziej zależy mi na ludzkiej opinii, a nie na tym, by żyć w prawdzie.


Jezu, proszę, ulecz tę ranę, która powoduje, że nie umiem przyjmować pomocy ani o nią prosić.
Uzdrów hardość mojego serca i lęk przed tym, że ktoś zobaczy moją nieudolność, że ktoś powie o niej innym.
Jezu, ulecz ranę mojej samowystarczalności, która zamyka mnie na innych. Pozwól mi wzrastać w cnocie wdzięczności i pokory.


VI- WERONIKA OCIERA TWARZ PANU JEZUSOWI

RANA UDAWANIA


Jezu, widzę odwagę Weroniki i słyszę jej zdecydowane kroki skierowane w Twoją stronę. Miłość zawsze znajdzie sposób, by ulżyć w cierpieniu. Widzę, że Twoja twarz- chociaż pełna bólu, oblana krwią i potem- jest wolna od udawania.
Jezu, Ty nie zakładałeś maski jak starożytni Grecy w teatrze. Na Twojej Drodze Krzyżowej, tak jak w Twoim całym życiu, nie było udawania, maskowania. Twoje życie było i jest odsłanianiem prawdy.
Jezu, Ty widzisz, jak czasami starannie ukrywam prawdę o swoich zranieniach, jak głęboko chowam je nawet przed sobą, aby nie przyznać się, że od dzieciństwa boli mnie alkoholizm despotycznego ojca, nieroztropna nadopiekuńczość matki, że nie zagoiły się rany zadane przez kolegów, nauczycieli, że boli mnie odejście przyjaciół. Nie przyznaję, że bolą mnie trudne relacje w mojej obecnej rodzinie i ukrywam się pod maską zapracowania, chorego perfekcjonizmu, rygorów; że uciekam od tego bólu w alkohol, Internet. Uciekam z lęku przed prawdą.


Jezu, przy tej stacji spotkania z Weroniką, proszę Cię, pomóż mi zerwać wszystkie moje maski.
Ulecz mnie z rany perfekcjonizmu i udawania, że izolacja jest dobrym wyborem, że nie potrzebuję niczyjej pomocy. Daj mi łaskę życia w prawdzie.


VII- PAN JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ DRUGI

RANA LENISTWA


Jezu, widzę Twój drugi upadek. Twoje ciało bezwolnie osuwa się coraz niżej i niżej. Słyszę jak padasz na ziemię. Mimo pomocy Weroniki i Szymona upadłeś w proch ziemi.
Upadasz, bo moja miłość do Boga jest letnia, moja modlitwa rzadka i w pośpiechu, a nawrócenie powierzchowne.
Upadasz, bo obowiązki rodzinne spełniam nierzetelnie, bo moje zaangażowanie w pracę zawodową jest byle jakie.
Upadasz, bo popycha Cię moje lenistwo, bo sam unikam wysiłku, a innych obciążam swoimi obowiązkami.
Przez własne lenistwo tracę możliwość pomocy bliźnim, bo zaniedbuję własny rozwój intelektualny, moralny, duchowy. Pozbawiam się więc tej szansy, by na progu wieczności stanąć przed tobą z naręczem dobrych uczynków, które pragniesz ode mnie przyjąć.


Jezu, uzdrów rany mojego lenistwa, mojej letniości, bylejakości, bo one nie pozwalają mi kochać Boga całym sercem, całą duszą, ze wszystkich sił, a bliźniego jak siebie samego.
Obdarz mnie cnotą pracowitości. Nie chcę już marnować czasu, który jest Twój.


VIII -JEZUS SPOTYKA NIEWIASTY JEROZOLIMSKIE

RANA NIEWYPŁAKANEGO BÓLU


Jezu, widzę współczucie kobiet, ale także ich wielkie niezrozumienie. A przecież Ty nadal jesteś Nauczycielem i Mistrzem, chociaż idziesz z ciężarem Krzyża. Słyszę, jak mówisz: Nie płaczcie nade Mną, ale płaczcie nad....
Nie karcisz niewiast za to, że płaczą, ale uczysz je, jak wychowywać swoje uczucia.
Panie Jezu, ja także potrzebuję takiej lekcji. Uczono mnie w szkole wielu przedmiotów, potem były egzaminy, zaliczenia na studiach, ale nie umiem radzić sobie z emocjami.
Nie wiem, co zrobić z rozgoryczeniem, rozczarowaniem, osamotnieniem, z poczuciem krzywdy. Nie wiem, co zrobić, gdy rodzi się we mnie lęk, zazdrość.
Naucz mnie stawać przed Tobą w prawdzie o moich bolesnych przeżyciach, doznaniach, aby żadne z nich nie stało się przyczółkiem złego ducha. Abyś mógł przemienić w drogocenne perły każde moje bolesne uczucie.


Jezu, Ty płakałeś na Jerozolimą i śmiercią Łazarza, Ty przyjąłeś łzy Piotra, Ty pragniesz przechować także wszystkie moje łzy w swoim bukłaku.
Pozwól mi wypłakać przed Tobą cały mój ból, bo wiem, że mnie zrozumiesz, że uszanujesz moją nieporadność i bezsilność, moje cierpienie.
Panie, Ty uczysz, że żadna kropla łez nie wyschnie, dopóki jej nie wypłaczę. Spraw więc, proszę, aby moje łzy padały na ołtarz, a nie w błoto.


IX- PAN JEZUS UPADA POD KRZYŻEM PO RAZ TRZECI

RANA ZAZDROŚCI


Jezu, widzę, że znów upadasz, straciłeś tyle sił, że nie możesz już ustać na nogach ani iść dalej. Słyszę krzyki drwiny, złośliwości oprawców i chichot szatana.
Panie, upadasz, bo popycham Cię, gdy traktuję innych jak konkurentów, gdy tak często myślę, że bliźni mi zagraża, kiedy boję się, że jego osiągnięcia przyćmią moją "wielkość". Boję się, że wszyscy będą bardziej interesować się jego sukcesem, niż moim.
Jezu, upadasz, bo nie kieruję się przykazaniem miłości, lecz moimi antypatiami, a przez swą zazdrość i zawiść niszczę relacje, które mogły być tak piękne i życiodajne.
Ty widzisz, że często podejmuję decyzję pod wpływem uczucia zazdrości, bo nie umiem jej dobrze przeżyć. Nie nazywam jej po imieniu, nie przyznaję się do niej, nie wypowiadam jej przed Tobą. Ty widzisz, że tak często tłumię zazdrość, a ona potem z ukrycia kieruje moim zachowaniem.


Proszę Cię, Jezu, przez Twój upadek uzdrów mnie z zazdrości, która zamyka mnie na siebie, na innych, na Ciebie.
Jezu, uzdrów mnie z ran, które czynią mnie więzieniem użalania się nad sobą i sprawiają, że nie akceptuję drogi, którą bóg prowadzi mnie przez życie, lecz pogrążam się w morzu pretensji.


X- PAN JEZUS Z SZAT OBDARTY

RANA NIECZYSTOŚCI


Jezu, widzę, jak żołnierze bezlitośnie zdzierają z Ciebie szatę, którą utkała Twoja Matka. Widzę, że stoisz bez ubrania, ale jednak zachowujesz swoją godność Króla i Pana. W tej stacji chcę uczyć się od Ciebie, jaką wartość ma cnota czystości.
Panie Jezu, pomóż mi dziś na tej Drodze krzyżowej oddać Tobie to wszystko, co jest związane z grzechami seksualnymi. Wszystko to, co mnie prowadzi do nich: niemoralne filmy, czasopisma, strony internetowe, pornografia, złe towarzystwo, lekkomyślnie nawiązywane znajomości, niezdrowa ciekawość, alkohol, narkotyki, szukanie coraz mocniejszych wrażeń.
Jezu, miej miłosierdzie nade mną i nad ludźmi, dla których kontakt ze mną był powodem grzechów nieczystych.


Uzdrów tę ranę w moim sercu, która została zadana, gdy brakowało mi doświadczenia miłości, bo to ten brak przyniósł gorzkie owoce grzechów seksualnych. Niech balsam Twego Miłosierdzia przeniknie do tych wszystkich przestrzeni mego serca, w których brakowało mi doświadczenia miłości rodziców, życzliwości rodzeństwa, zrozumienia ze strony kolegów, szacunku nauczycieli i przełożonych.
Uzdrów te rany, które doprowadziły mnie do szukania miłości na bezdrożach grzechów seksualnych. Jezu, uzdrów każdy zakamarek mego serca i daj mi łaskę wzrastania w cnocie czystości.


XI- PAN JEZUS PRZYBITY DO KRZYŻA

RANA PONIŻENIA


Jezu, widzę Twoją bezbronność, gdy poddajesz swoje ręce oprawcom i przyjmujesz kolejne cierpienie- przekłucie rąk i nóg. Widzę, jak drżysz z bólu, słyszę uderzenia młotka, pokrzykiwania złych ludzi, naigrawanie gapiów.
Widzisz, że na trudności, jakich doświadczam w życiu, reaguję buntem, ostrym sprzeciwem, a czasem rozżaleniem. Widzisz, że nagromadziło się w moim sercu mnóstwo życiowych pretensji, niezadowolenia z siebie, z innych, z Boga.
Panie Jezu, ty bez skargi przyjmujesz kolejną niesprawiedliwość. Odpowiadasz na nią cichością, pokorą, cierpliwością, miłosierdziem, a nade wszystko zaufaniem do Ojca.


Jezu, uzdrów, proszę, te rany mojego serca, które powstały wówczas, kiedy mnie publicznie poniżono, wyśmiewano, gdy ujawniała się moja bezsilność. Kiedy okazało się, że nic już nie mogę zrobić.
Ulecz z ran tych, którzy doznali krzywdy z mojej ręki- przez słowa ironii, drwiny i gesty poniżenia.
Uzdrów we mnie tę ranę, która została mi zadana przez poniżenie, i tę, która teraz prowadzi mnie do poniżania innych, zależnych ode mnie.
Naucz mnie zło dobrem zwyciężać, a nie odpowiadać agresją na agresję. pomóż mi wzrastać w cnocie łagodności i wielkoduszności.


XII- PAN JEZUS UMIERA NA KRZYŻU

RANA OSAMOTNIENIA I GNIEWU


Jezu, widzę Twoje konanie, słyszę, co mówisz o przebaczeniu tym, co nie wiedzą, co czynią, ale słyszę także: "Niech teraz zejdzie z krzyża, abyśmy zobaczyli i uwierzyli", "Innych wybawiał, a siebie wybawić nie może". Słyszę też pełne bólu Twoje pytanie: "Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?"
Jezu, osamotniony między niebem a ziemią, jak wielka jest twoja samotność pośród tłumu, który nienawiścią odpowiada na Twoją miłość. Wisisz na Krzyżu "wzgardzony i odepchnięty przez ludzi". Lecz Ty ból osamotnienia i każde inne cierpienie ofiarujesz ojcu: "Ojcze, w Twoje ręce oddaję mego ducha". Nie ma w Tobie gniewu i żalu- jest tylko przebaczenie i miłość.
Zobacz, że ja tak często nie umiem sobie radzić z moim uczuciem gniewu. Podtrzymuję go w sobie, a to uniemożliwia obiektywne widzenie rzeczywistości i prowadzi mnie do zemsty wyrażanej przez złośliwe uwagi, plotki, oszczerstwa, pomówienia.
Apostoł pisze: "gniewajcie się, ale nie grzeszcie", "niech słońce nie zachodzi nad waszym zagniewaniem". A ja tak często daję się ponieść fali drażliwości, niecierpliwości i gniewu. A potem zostaje mi samotność, bo demon nieprzebaczenia zamyka mnie na innych, blokuje relację z Tobą.


Jezu, naucz mnie rozmawiać z moim gniewem i pytać, przed czym ostrzega, aby wybierać dobro. Jezu, poprowadź mnie ku emocjonalnej dojrzałości, aby moje uczucia były podporządkowane rozumowi oświeconemu wiarą.


XIII- PAN JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA

RANA ZNIECHĘCENIA


Jezu, widzę Twoje okaleczone martwe ciało w rękach Matki, widzę Jej łzy, słyszę westchnienie pełne bólu. Widzę Jej spotkanie z Twoją śmiercią.
Maryjo, jak wielka jest twoja wiara, skoro wiesz, że śmierć Jezusa nie jest klęską, ale drogą do chwały. Jak wielka jest Twoja nadzieja pośród ciemności śmierci. Jak prawdziwa jest Twoja miłość, która wszystko znosi.
A w moim życiu tyle zniechęcenia i beznadziei. Tak łatwo zarażam się i zostawiam wszystko przy drobnych trudnościach, załamuję się przy pierwszym niepowodzeniu. Tak często brak mi wiary w Opatrzność Bożą, która przecież nie myli się w swoich zrządzeniach.


Maryjo, uproś u swego Syna, aby uleczył ranę mojego zniechęcenia, rezygnacji. Niech Twoja modlitwa wspiera mnie, gdy nadejdzie pokusa, by pośród niepowodzeń zawrócić w połowie drogi.
Jezu, Ty umarłeś, dlatego że ja nie umieram dla siebie- dla swojej wyniosłości, zazdrości, nieczystości, egocentryzmu, gniewu, lenistwa.
Ulecz rany, które zadają mi moje wady główne, ulecz i to, co powoduje, że nie pracuję nad sobą, a osądzam innych, widząc ich błędy.


XIV- PAN JEZUS ZŁOŻONY DO GROBU

RANA OPUSZCZENIA

Jezu, widzę zaangażowanie Józefa i Nikodema przygotowujących grób, słyszę ich rozmowę z niewiastami, które zawinęły Twoje ciało w płótno, i widzę Ciebie, gdy Twoje ciało przyjmuje dar grobu.
Przyjdzie taka chwila, że i moje ciało zostanie złożone do grobu, że będzie trzeba opuścić wszystko. A tymczasem tak trudno mi wyrzec się tego, co posiadam, co jest mą dumą, czym się cieszę.
Tak trudno mi zrezygnować z tego, co wygodne, łatwe, przyjemne, a przecież niczego z dóbr tego świata nie wezmę do grobu. W obliczu grobu liczą się tylko więzy miłości.
Panie Jezu, Ty widzisz, jak bardzo pragnę i potrzebuję pięknych, twórczych i głębokich więzi, a jednocześnie jak boję się wyjść ku innym, by nie doznać odrzucenia. Z lęku zamykam się przed ludźmi, a otaczam się rzeczami i ciągle załatwiam mnóstwo spraw, byle nie mieć czasu na spotkanie ani z Tobą, ani ze sobą, ani z drugim człowiekiem.


Jezu złożony w grobie, ulecz wszystkie moje rany, które zadaję sobie, gdy więcej mam czasu dla rzeczy niż dla osób, bo bardziej zależy mi na tym, my "mieć" niż aby "być".


ZMARTWYCHWSTANIE

RANY ZAMIENIONE W PERŁY


Nie ma Go tutaj! Zmartwychwstał, jak zapowiedział. (Mt 28,6)

Jezu, daj mi oczy wiary, aby dostrzec, że nie opuszczasz mnie w doświadczeniu bólu, upokorzenia, niezrozumienia.
Ty każdą ranę mego serca pragniesz zamienić w perłę. W Tobie jest nowe życie, bo pokonałeś śmierć.
Jezu, Ufam Tobie!
Dziękuję Ci, bo przekonujesz moje serce, że Twoje miłosierdzie jest większe od mojego grzechu, że pozwalasz mi stanąć przed Tobą w zawierzeniu, że uzdrawiasz wszystkie rany mojego serca. Dziękuję Ci, że Twoja uzdrawiająca miłość leczy te rany, których doznaję od bliźnich, i te, które sam im zadaję.

powrót