Galeria

„OBY TWÓJ UDZIAŁ W WIERZE OKAZAŁ SIĘ TWÓRCZY”

04 października 2008
Kasia Podchul: „OBY TWÓJ UDZIAŁ W WIERZE OKAZAŁ SIĘ TWÓRCZY”

Temat naszego rozważania brzmi: „Oby twój udział w wierze okazał się twórczy”. Dziś mnie i ciebie Bóg zaprasza do tego, by przyjrzeć się temu, jaka jest moja wiara. Czy to, co robię, to, w jaki sposób żyję świadczy o tym, że naprawdę dałem się porwać Jezusowi, czy rzeczywiście stoi On na pierwszym miejscu w moim życiu.

Niech ten czas, który dał nam Bóg, będzie czasem przez ciebie dobrze wykorzystanym. Niech to nasze wspólne zamyślenie przyniesie dobre owoce w naszym życiu. Ten punkt naszego spotkania potraktujmy nie tyle jako wysłuchanie nauczania, ile zajrzenie w głąb własnego serca. Ja nie wiem, co dziś kryje się w twoim sercu. Może jest w nim wiele radości, a może bólu, trudności, z którymi się borykasz. Jakiekolwiek jest w tej chwili twoje serce, poczuj się zaproszony, by wejrzeć w jego tajniki, pozwól się prowadzić Chrystusowi. Może w naszej wspólnej refleksji nie będzie nic dla ciebie nowego, odkrywczego, ale może jakaś myśl cię poruszy, o czymś przypomni i to wystarczy, tylko daj się prowadzić Chrystusowi.

Dziś Bóg wzywa cię do tego, aby twój udział w wierze okazał się twórczy. On kieruje to zaproszenie właśnie do ciebie: Aniu, Marysiu, Asiu, Adamie… Jezus patrzy teraz na ciebie z miłością i mówi: Bądź twórczy w swoim przeżywaniu wiary. Ale co to właściwie oznacza? Czego oczekujesz ode mnie, Panie?

Być twórczym w wierze to podjąć trud ewangelizacji. Warto zatrzymać się i postawić sobie pytanie: jaka jest moja ewangelizacja? W jaki sposób ja ewangelizuję? Ewangelizować to po prostu głosić Ewangelię. Zatem spójrz, jak ty głosisz Chrystusa? Nie zapominajmy o tym, że ewangelizator to nie nauczyciel, ale świadek, świadek Jezusa. Ewangelizator to ten, który przeżył spotkanie z Jezusem. Spójrz na siebie z miłością i zastanów się, czy jest w tobie zapał do głoszenia Ewangelii? Jeżeli Jezus cię dotknął, a wierzę, że tak jest, to nie sposób, żebyś Go nie głosił. Jeśli milczysz, tzn. że nie pozwoliłeś się porwać Chrystusowi do głębi. Mnie i tobie już nie może wystarczyć to, że spotkaliśmy Jezusa, ale ma być i w tobie i we mnie tęsknota, aby każdy Go poznał. Twój żar, właśnie twój, powinien rozpalać innych. Mało tego, ten zapał apostolski powinien przeradzać się w pasję. Głoszenie Jezusa powinno ci stale towarzyszyć. Czy jest w tobie taki żar, taka pasja? Czy nie możesz wytrzymać, jeśli komuś nie powiesz o Jezusie? Nie zapominajmy też o tym, że ewangelizator to nie tylko ten, który głosi Jezusa słowami, ale nade wszystko czynami. Ale żeby tak było, to trzeba Ewangelią żyć, to, co głoszę muszę wcielać w życie. Bracie, siostro, czy ludzie widzą w tobie Ewangelię, widzą, że rzeczywiście Chrystus w tobie żyje? Ty jesteś Jezusowi dziś potrzebny. Kim ma się posłużyć jak nie tobą? To ty masz być Jego narzędziem we współczesnym świecie, to ty masz docierać do serc ludzkich. Dziś Jezus, może już po raz kolejny, zaprasza cię do tego, byś był jego apostołem. Twoje zaangażowanie, twój zapał są potrzebne. Nie stój w miejscu, nie bądź bierny, idź i głoś Pana swojego życia innym ludziom. Głoś w porę i nie w porę. I pamiętaj jaka twoja ewangelizacja, taka i twoja wiara. Dla ciebie, dla człowieka wierzącego, głoszenie Ewangelii powinno być miłosnym obowiązkiem. Św. Paweł w 1 Kor 9, 16 pisze: „Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii”. Myślę, że warto w swoim sercu zapisać te słowa, zwłaszcza te ostatnie: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii”. Św. Paweł zdaje sobie dokładnie sprawę, jak ważne jest głoszenie Chrystusa innym, że nie może o tym nie mówić, tego nie głosić swoim życiem. A jaka jest twoja postawa?
Przyjrzymy się też naszym grupom. Przyjechaliśmy z różnych miejsc naszej diecezji: Łomży, Ostrołęki, Grajewa, Kolna… Spotykamy się na wspólnej modlitwie raz w tygodniu, uwielbiamy Pana, prosimy o potrzebne dary. A jak wygląda ewangelizacja w naszych grupach? Czy wychodzimy poza ściany naszej salki? Nie zapominajmy, że nasze wspólnoty są po to, by ewangelizować. Wiele naszych grup organizuje REO. I bardzo dobrze. Dbajmy o to, by z tego nie rezygnować. Niech każdy, na ile może, w tę formę ewangelizacji się angażuje. Masz dar mówienia, przemawiaj. Masz dar śpiewania, śpiewaj. A może wydaje ci się, że jesteś niepotrzebny, że twoja pomoc jest zbędna? Jeśli kiedykolwiek w twojej głowie pojawiła się taka myśl, to jesteś w błędzie. Jezus potrzebuje również ciebie. Gdy trzeba wesprzeć modlitewnie, to się módl. Gdy trzeba poustawiać krzesła, to je ustawiaj. Nawet w takiej z pozoru nic nieznaczącej czynności przejawia się twój twórczy udział w wierze, bo nie stoisz w miejscu, coś robisz, czynisz to z miłością i nie jesteś bierny. Proś stale Ducha Św., by pokazywał ci, jak masz ewangelizować. Może w tym roku szkolnym ciebie i twoją grupę Bóg zaprasza do nowej formy ewangelizacji. Proś Jezusa, by pokazywał ci, jak masz Go głosić. Jeśli w twym sercu zrodzi się jakiś pomysł, to idź z tym do lidera. Jeśli to będzie Boże dzieło, to uda się je wam wspólnotowo zrealizować. A jeśli nawet nie, to nie martw się, ważne jest, że nie stoisz w miejscu, ale jest w tobie pragnienie bycia twórczym w swej wierze.
Być twórczym w wierze to również stawiać sobie wysokie wymagania, nie bać się ich. Ja nie chcę zadowalać się tym, co łatwe, co proste. Dziś to takie niemodne – stawianie sobie wymagań. Świat namawia nas do tego, żeby ułatwiać sobie życie, a nie utrudniać. Ale czy ty chcesz tak żyć? Czy chcesz iść z duchem tego świata? A może warto powiedzieć temu, co oferuje nam współczesny świat: nie! Ja nie chcę tak żyć! Ja chcę być prawdziwym uczniem, świadkiem Chrystusa, dlatego będę sobie stawiał wysoko poprzeczkę, będę stawiał sobie wymagania, bo chcę, by moje życie było piękne, wartościowe. Wybieram szczęście, które daje mi Chrystus, a nie chwilową przyjemność, którą daje mi świat. W tym miejscu zatrzymajmy się przy „Naszym Credo”. Dla wielu z nas nie jest to nic obcego. Przypomnę  tylko, że jest to 11 zobowiązań, które podejmuję, by moja relacja z Bogiem jeszcze bardziej się pogłębiła. Codzienny rachunek sumienia, modlitwa dziękczynienia, uwielbienia to niektóre ze zobowiązań „Naszego Credo”. Niektórzy mówią, że nie będą podejmować się zobowiązań duchowych, skoro wiedzą, że nie będą potrafili ich do końca wypełnić. A ja stawiam tobie pytanie: na czyich siłach się opierasz: na swoich czy Chrystusa? Bo jeśli na swoich, to rzeczywiście nie dasz rady. Podejmując jakieś zobowiązanie duchowe, mam świadomość własnej słabości, nędzy i nie gwarantuję, że wszystko uda mi się w 100%, ale gwarantuję podjęcie trudu. Proszę Jezusa, by mnie w tej drodze, którą wybrałem, wspierał, umacniał, prowadził za rękę. Pomyśl, może Jezus dziś zaprasza cię do podjęcia drogi „Naszego Credo”. A może zaprasza cię do podjęcia jakiegoś jednego, konkretnego zobowiązania? Zaufaj Chrystusowi! Bądź twórczy w swej wierze. On cię zaprasza, byś postawił kolejny krok.

Być twórczym w wierze to również troszczyć się o tych, których Pan Bóg stawia na mojej drodze życia, to modlić się za nich otwartym sercem. W tym miejscu w sposób szczególny zatrzymajmy się przy naszych braciach kapłanach. Spójrzmy, jak wielu Bóg dał nam świętych kapłanów, jak wielu pomogło nam spotkać Chrystusa. Niejednej ksiądz był albo jest dla nas przewodnikiem w wierze, prawdziwym świadkiem Chrystusa. Przypatrz się temu, jak ty troszczysz się o kapłanów? Czy modlisz się za nich, dziękujesz za dar ich kapłaństwa? W jaki sposób przejawia się twoja troska o księdza opiekuna twojej grupy? W wielu naszych wspólnotach podejmujemy modlitwę za księży – ks. proboszcza, opiekuna naszej grupy, księży wikariuszy, i niech ona jest, troszczymy się o to, by z niej nie rezygnować. Ale też bywa i tak, że dostrzegamy w naszym bracie kapłanie jakieś słabości. Jaką wówczas przyjmujemy postawę? Czy jeszcze intensywniej modlimy się do Pana, by umocnił go w jego kapłańskim powołaniu? Myślę, że właśnie do tego zaprasza nas Bóg. Nasza modlitwa, modlitwa ludzi świeckich jest także im potrzebna. Dziękujmy więc Bogu za naszych kapłanów i prośmy o świętość ich życia. W tym również przejawia się nasz twórczy udział w wierze.

Dziś każdy z nas został zaproszony do tego, by nie być biernym, ale twórczym w swoim przeżywaniu wiary. I myślę, że w tym wszystkim nie chodzi tylko o jakieś wielkie przedsięwzięcia religijne (np. marsze uliczne, koncerty ewangelizacyjne), które skądinąd, też są potrzebne i dobre. Myślę, że dziś nade wszystko jesteśmy wezwani, by przebywać z Jezusem w codzienności, by żyć Nim na co dzień. Twórcze przeżywanie wiary to codzienna, wytrwała modlitwa. To zgięte kolana w ciszy wieczoru, by podziękować Bogu za miniony dzień, za to, co było dobre i to, co było trudne. Twórcze przeżywanie wiary to akt przebaczenia temu, kto mnie skrzywdził, to pierwszemu wyciągnięcie ręki do pojednania. Twórcze przeżywanie wiary do znalezienie czasu dla drugiego człowieka, zwłaszcza dla najbliższych - żony, męża, dzieci, to rezygnacja z własnego wygodnictwa. Być twórczym w wierze to nigdy nie ustawać w drodze, nawet wtedy, gdy sił już brak. A jeśli zdarzy się, że problemy tak cię przygniotą, że powiesz: Jezu, ja już nie mam siły, nie wiem, co robić, jak żyć, a cóż mówić o  twórczym przeżywaniu wiary, to zegnij kolana i spójrz na krzyż. Niech twoje spojrzenie spotka się ze spojrzeniem Chrystusa wiszącego na drzewie krzyża. Popatrz, jaki On jest szalony z miłości do ciebie, że oddał swoje życie. Gdy trzeba, to zdejmij krzyż ze ściany, przyciśnij go mocno do swej piersi, przytul się do niego, całuj przebite stopy i dłonie Chrystusa. Zapewniam cię, że spłynie z tego krzyża potrzebna moc, siła i łaska, byś szedł i nie ustawał w swej drodze, byś szedł i głosił Chrystusa.

Bóg dziś wzywa cię po imieniu, byś z wielką otwartością głosił Go światu. On dziś mówi do ciebie: potrzebuję ciebie, właśnie ciebie. Potrzebuję twoich rąk, które będą dzieliły się z innymi, potrzebuję twoich nóg, które będą spieszyły z pomocą, potrzebuję twojego uśmiechu, który będzie rozweselał twarze smutne, zagubione, potrzebuję twoich oczu, które będą patrzyły z miłością na drugiego człowieka. Czy widzisz, jak bardzo jesteś mi potrzeby? A jaka jest twoja odpowiedź na moje wezwanie?

powrót