29 stycznia 2006 to dla mnie, Mirka, dzień pamiętny....
W tym dniu poczułem się niewolnikiem w dosłownym tego znaczeniu ....niewolnikiem uzależnienia od alkoholu.
Nie potrafiłem sam własną wolą i działaniem zniwelować skutków zespołu abstynenckiego. Poczułem się całkowicie samotny, opuszczony i zdradzony, niezrozumiany. Tego dnia myśli moje po raz pierwszy od dłuższego czasu skierowały się ku Bogu.
Mam na imię Tomasz.
Jezusa jako Pana pierwszy raz przyjąłem dawno, bo 20 lat temu. Dla mnie było to przełomowe wydarzenie w moim życiu. Wcześniej nie dostrzegałem Boga w swoim życiu. Moje życie religijne było bardzo byle, jakiej jakości. Owszem, chodziłem do kościoła, ale dlatego, że mi mama kazała. Chodziłem i utwierdzałem się w przekonaniu, że ten kościół nie jest zmartwychwstały, ale umarły. Każdy taki smutny, wystrojony na pokaz, nadęty.
Dwanaście lat temu przeżyłem przebudzenie duchowe. Był to dla mnie przełom i zarazem jedno z najważniejszych wydarzeń życia. Od tamtego czasu moje postrzeganie rzeczywistości zmieniło się radykalnie. Zacząłem się regularnie modlić, prowadzić życie sakramentalne, podejmować posługi w Kościele (a konkretnie w Odnowie) i identyfikować się z nim na co dzień.
W czerwcu 2003 roku byłam już po REO. Mimo, że przyjęłam Jezusa jako Pana swojego życia, nie potrafiłam Mu do końca zawierzyć i zaufać, toczyła się we mnie walka duchowa. Jezus postawił na mojej drodze księdza egzorcystę, który modlił się o uwolnienie mnie ...
Chcę zaświadczyć jak Bóg jest wspaniały, jak potrafi prowadzić, gdy mu zaufamy, jak pomaga stawiając różne osoby na drodze. Od urodzenia jestem niepełnosprawna, miałam już dwie operacje, które niestety pogorszyły tylko mój stan zdrowia, lecz niespodziewanie pojawiła się szansa.....
Mam na imię Dorota. Chciałabym powiedzieć wam dziś o tym, jak odkrywałam, że Pan Bóg mnie kocha i że jest obecny w moim życiu. Odkąd pamiętam byłam typem samotnika, nie miałam prawdziwie bliskich przyjaciół, którym bym się zwierzała i do których miałabym całkowite zaufanie.
Mam na imię Bogdan. Skończyłem 40 lat i jestem żonaty. Mamy dwoje dzieci, w wieku 19 lat córkę i 4 letniego syna. Urodziłem się i wychowałem w rodzinie katolickiej. Rodzice byli dla mnie przykładem wiary i życia chrześcijańskiego. Dla mnie natomiast wiara kojarzyła się z tradycją, czasami zbędną niemającą przełożenia na dzisiejsze czasy. Wierzyłem w Boga, ale ...
Mam 42 lata, jestem żonaty od 15 lat. W Odnowie w Duchu Świętym jestem niecałe dwa lata. Przed przystąpieniem do Odnowy uważałem że życie jakie prowadzę jest normą. Typowe zajęcia to: praca, życie rodzinne, od czasu do czasu jakieś imprezy z kolegami po pracy. Do kościoła uczęszczałem co niedziela..
Chciałabym opowiedzieć Wam o moich przygotowaniach do rekolekcji "Uzdrowienia wspomnień", które przeżyłam w Surażu w sierpniu. Bardzo cieszyłam się z tego wyjazdu ponieważ od kilku miesięcy miałam kłopoty ze zdrowiem.
[ 1 ] |