TvOdnowa

Galeria

Czytania

Rozważania Drogi Światła z dnia 17.05.2022 r.

17 maja 2022

Wiara jest wspólnym mianownikiem dla wydarzeń, które będziemy rozważać przechodząc przez kolejne stacje. Papież Franciszek w encyklice Lumen fidei pisze, że „światło wiary jest zdolne oświetlić całe życie człowieka”. Źródłem tak potężnego światła może być jedynie „spotkanie z Bogiem żywym, który nas wzywa i ukazuje nam swoją miłość”. Stwórca daje nam w ten sposób lampę, dzięki której nie zagubimy się na naszej drodze. Jest nią Jezus Chrystus Zmartwychwstały. Zaopatrzeni w tę „lampę”, idźmy radośnie Drogą Światła.

Stacja I  "Jezus tryumfuje nad śmiercią"

Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. [...] rzekli do nich: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał”. (Łk 24,2-6).

Jedynie błogosławiona Noc Paschalna była godna poznać czas i godzinę zmartwychwstania Jezusa. Dla nas pozostały, tylko i aż, relacje świadków Poranka. Wśród tych świadków znalazły się kobiety, które wobec faktu zmartwychwstania „były bezradne”. Być może skupiły się tylko na tym, żeby znaleźć martwe ciało i po prostu je namaścić. Nie myślały o tym, że mogą pragnąć więcej, a nawet - że to „więcej” w ogóle jest możliwe. Czy w moim życiu duchowym też są takie miejsca, w których pragnę bardzo mało i nie wierzę, że Bóg może i chce dać mi coś więcej?

Czy jestem gotowy przyjąć wiadomość, że Jezusa nie ma w grobie i dzięki temu ja również nie umrę, ale będę żył? Czy wierzę, że On naprawdę zmarł, tak jak umiera każdy z nas, i prawdziwie powrócił do życia?

Panie Jezu, przymnóż mi wiary bym nigdy nie zwątpił, że Ty Zmartwychwstałeś i Żyjesz, że Jesteś.

Maryjo, Królowo Nieba, naucz mnie ufności w Boże obietnice.

Stacja II "Uczniowie przybywają do pustego grobu"

Wszedł [Piotr] do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. (J 20,6-8)

Wielokrotnie za życia Jezusa uczniowie słyszeli zapowiedzi zmartwychwstania. Mało tego, mieli informację, że stanie się to po trzech dniach od Jego śmierci. Ale „do tej chwili” nie żyli nadzieją radosnego oczekiwania – zwyczajnie nie byli w stanie uwierzyć, że coś takiego jak zmartwychwstanie może być prawdą. My przecież także wiele razy słyszymy w kościele o tym, że Bóg nas kocha, że dla Niego nie ma nic niemożliwego, że my też zmartwychwstaniemy –ale czy rzeczywiście w to wierzymy? Może tylko deklaruję, że wierzę i oszukuję nawet samego siebie, ale gdy przyjdzie moment próby, cała moja nadzieja znika? Tak słabi byli apostołowie, tak słaby jestem ja. Jezus zna moją słabość i dlatego zostawia też znaki, dzięki którym łatwiej będzie mi uwierzyć. Czasem są one subtelne, jak chusta i płótna. Czy widzę je także w moim życiu?

Panie, pomóż mi dostrzegać Twoje znaki w moim życiu i wchodzić na drogę wiary.

Maryjo Matko Słowa, która nie musiałaś biec do pustego grobu bo wszystko było dla Ciebie jasne, módl się za nami.


Stacja III "Zmartwychwstały Jezus ukazuje się Marii Magdalenie"

Maria Magdalena płakała nad grobem. [...] „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”. Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus.
Rzekł do niej Jezus: „Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?” (J 20,11-15).


Płacz Magdaleny wynikał z miłości. Kochała Jezusa, a On musiał odejść. Każdy, kto stracił bliską osobę, na pewno rozumie ten ból. Zastanowię się, za kim ja bym płakał? Kto jest mi bliski? A czy Jezus jest mi na tyle bliski, że płakałbym, chociażby w swojej duszy, gdybym Go w jakiś sposób utracił? Czy potrafiłbym płakać za moim Bogiem? Wyobrażę sobie też, co czuła Maria Magdalena, kiedy sam Jezus przyszedł, żeby ją pocieszyć. Wczuję się w jej rozpierającą radość. Zobaczę zmienioną twarz. Być może myślała, że śni. Dostała więcej niż nawet była w stanie sobie wyobrazić. Spróbuję sobie przypomnieć, czy w moim życiu też były takie sytuacje, w których Jezus wyzwolił mnie od jakiegoś wielkiego strapienia, kiedy wielki ciężar spadł z mojego serca.
A może nawet nie zdawałem sobie sprawy, że to On działa, że to On mnie zna jak nikt inny ? Co wtedy czułem?

Panie Jezu Chryste dziękuję Ci za to, że znasz mnie po imieniu, że nie jestem dla Ciebie numerem, peselem czy kimkolwiek. Dziękuję Ci, że jestem dla Ciebie kimś, jedynym niepowtarzalnym kimś. Dziękuję Ci że teraz gdy jesteś już u Ojca, mogę zatrzymać Cię dla siebie, każdy może, że jesteś nieograniczony i nieskończony. Dziękuję że mogę teraz słyszeć jak wypowiadasz moje imię a ja Twoje, mój najdroższy Nauczycielu, mój Jezu.

Maryjo, Ty pierwsza z miłością i czułością wypowiadałaś imię Jezusa, naucz mnie jak to robić.

Stacja IV "Zmartwychwstały Jezus ukazuje się uczniom idącym do Emaus"

Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. [...] Jezus rzekł do uczniów: „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy!” [...] I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. (Łk 24,15-27)

Wczuję się w sytuację dwóch uczniów, którym wydawało się, że wiele przegrali. Mówią: „A myśmy się spodziewali...”. Wszystko poszło
nie po ich myśli. Smutek miesza się z frustracją. Może czują żal do siebie, że w ogóle poszli za tym Jezusem, że zaufali i zostali z niczym... Czy też tak czasem nie myślę? Że idąc za Jezusem nie zawsze zwyciężam, a wręcz przeciwnie – przegrywam? Że byłoby mi łatwiej bez Niego, bo spodziewałem się, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie, a tak nie jest? Czy rekolekcji, modlitwy, jakiejś posługi nie oceniam według kryterium „czy wyszło tak, jak się spodziewałem”? Posłucham, jak Jezus mówi także do mnie: „O nierozumny, jak nieskore jest twoje serce do wierzenia...”. Zobaczę też Jezusa, który jest ciekawy tego, co myślę i co mam do powiedzenia. On chce posłuchać, o czym rozmawiają Jego uczniowie. Dlatego przystępując do modlitwy pomyślę, że dla Jezusa jest ważne to, co chcę Mu powiedzieć. Nawet jeśli to jakiś błahy problem, to jednak mój
problem, a ja jestem dla Niego ważny.

Panie Jezu Chryste, przyłącz się do nas gdy idziemy w dół, gdy dotykamy już dna, gdy nic nam się nie chce, zawiodła technika, nauka, zawiedli inni, zawiedliśmy się na samych sobie i na Tobie, a raczej na obrazie Ciebie, jak dotychczas nosiliśmy w sercu, serce spowolniało potrzeba mu zapału, przyłącz się więc do nas, otwórz nam Biblię, jest grubsza niż wtedy, przybyło jej ksiąg i światła, światła Twojego Zmartwychwstania.

Maryjo Matko Słowa, naucz nas zachowywać wszystkie Jego słowa w sercu, a jeszcze bardziej naucz nas je wypełniać.

Stacja V "Zmartwychwstały Jezus objawia się przy łamaniu chleba"

Uczniowie przymusili Jezusa mówiąc: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: „Czy serce nie pałało w nas (..)?” (Łk 24,28-32)

Uczniowie jeszcze nie rozpoznali Jezusa, ale już „serce w nich pałało”, tak,  że chcieli z Nim zostać. Z osobami, które kocham i które mnie kochają czuję się po prostu dobrze. Pragnę, aby te chwile wspólnych spotkań przedłużać, bo przynoszą mi one radość i pokój. Czy tak też jestw mojej relacji z Jezusem? A jeśli nie – to dlaczego? Być może nie rozpoznaję w Nim prawdziwego Boga? Może jestem z Nim z przyzwyczajenia, ale wcale nie mam pragnienia, by z Nim być? Jednym z najpełniejszych sposobów na spotkanie żywego Jezusa jest udział w Eucharystii i przyjęcie Komunii Świętej. Czy nie traktuję tego obojętnie, jak pustego rytuału? Czy tęsknię, gdy już od dłuższego czasu nie karmiłem się Ciałem Chrystusa?

Panie Jezu Chryste, dziękuję Ci za to że jesteś z nami, gdy wokół ma się ku wieczorowi, a ty jesteś wiecznym porankiem , słońcem wschodzącym z wysoka, Zmartwychwstaniem. Dziękuję Ci że zmieniasz miejsce, oczy ciała Cię nie widzą ale serce już tak. Nie tylko jesteś przy mnie, jesteś we mnie i dziękuję CI za tych wszystkich którzy kiedykolwiek mi o Tobie opowiedzieli, za każdego świadka Twojego Zmartwychwstania.

Maryjo, Niewiasto Eucharystii pomóż mi zawsze rozpoznawać Jezusa przy łamaniu chleba.


Stacja VI "Zmartwychwstały Jezus ukazuje się uczniom w wieczerniku"

Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba. A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: „Pokój wam!”. Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem”. (Łk 24,35-45)

Spróbuję sobie wyobrazić tę scenę. Jakieś pomieszczenie i grupa kilkunastu ludzi. Opowiadają świadectwa o tym, że widzieli zmartwychwstałego Jezusa. Podekscytowani opisują, jak spotkali Go w drodze. Jedni im wierzą, inni powątpiewają – może coś im się przywidziało, może to sobie wmówili, może to jakiś zbieg okoliczności. Wyobrażę sobie, że stoję wśród tych ludzi i słyszę to wszystko. Co myślę? Jak ja reaguję na świadectwo innych, którzy mówią, że w swoim życiu spotkali Jezusa? Gdy Zmartwychwstały przychodzi do uczniów, mówi: „Pokój wam!”. To nie jest zwyczajne pozdrowienie. Jezus przynosi z sobą prawdziwy pokój. Kto kiedykolwiek zaznał ciężkiego strapienia, wie jak wielkim darem jest pokój serca. Czy dla mnie Jezus jest źródłem pokoju, „który przewyższa wszelki umysł”? Czy ze spokojem ufam, że On jest, działa w moim życiu i wszystkim może się zająć.

Panie Jezu Chryste każdej niedzieli wyznaję to z całym kościołem, że tylko Tyś jest Panem, Tylko Tyś Najwyższy, tylko tyś Jedyny, a jednak tak często gdy tylko wychodzę z kościoła, kłaniam się przed kimś innym, a najczęściej przed sobą samym, to ja stoję pośrodku, nie od dziś wiadomo że najbardziej popularnym rodzajem bałwochwalstwa jest autochwalstwo, kult samego siebie, proszę Cię o Twojego ducha, który pomoże mi nie tylko ustami wyznać że Ty jesteś Zmartwychwstałym Panem, ale przede wszystkim sercem w to uwierzyć.

Maryjo, w życiu której Chrystus zawsze stoi pośrodku módl się za nami.

Stacja VII "Zmartwychwstały Jezus przekazuje uczniom władzę odpuszczania grzechów"

Jezus znowu rzekł do nich: „Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”. (J 20,19-23)

Gdy Jezus działał w Galilei, oburzeni faryzeusze mówili: „Któż może odpuszczać grzechy prócz samego Boga?” (Łk 5,21). Jezus był Bogiem, a ponadto przyszedł na ten świat nie po to, aby go potępić, ale by przynieść przebaczenie i uwolnienie od ciężaru grzechu. Wyobrażę sobie Jezusa, który tak bardzo pragnie, aby Jego dzieci miały możliwość oczyszczenia, że nie waha się nawet przekazać fragmentu swojej Boskiej władzy w ręce słabych ludzi. Chce z nimi współpracować, ma do nich zaufanie, a przecież wie, że nie są idealni. Czy pamiętam taki moment z mojego życia, kiedy też ktoś mi bardzo zaufał, chociaż według ludzkiej logiki nie powinien był tego robić? Czy nie zawiodłem tego zaufania? A może przeciwnie – nikt nigdy nie potrafił mi zaufać i cierpiałem z tego powodu? Znów spojrzę na Jezusa i zdam sobie sprawę, że choćby inni patrzyli na mnie z góry – On mi ufa i wciąż na nowo wierzy. To także dzieje się w sakramencie pokuty. Czy zdaję sobie sprawę, jak wielki to dar? Czy patrzę na spowiedź przez pryzmat miłosierdzia Boga, czy może kojarzę ją z formą kary?

Panie Jezu dziękuję Ci że nie jestem skazany na śmierć, dziękuję Ci że dzięki Twojemu Zmartwychwstaniu śmierć jest nieustannie pokonywana w moim życiu, Ty wydobywasz mnie z każdego grobu śmierci, choćby był najciemniejszy i najgłębszy, to czy zechcę złapać się  Twej dłoni i Twego serca zależy już tylko ode mnie.

Maryjo, Matko Miłosierdzia módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinie naszej śmierci.

Stacja VIII "Zmartwychwstały Jezus umacnia wiarę Tomasza"

Jezus rzekł do Tomasza: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!” Tomasz Mu odpowiedział: „Pan mój i Bóg mój!” (J 20,27-28)

Być może często myślę sobie, że gdybym zobaczył Jezusa twarzą w twarz - tak, jak kiedyś uczniowie – wszystko by się rozjaśniło, zniknęłyby wszelkie wątpliwości. Jezus delikatnie strofuje Tomasza, że wybrał drogę upewniania się, zamiast drogi wiary. Ale też wydaje się, że rozumie takie podejście i daje Tomaszowi dowody, których on żądał. I jednocześnie błogosławi wszystkich wierzących, którym takie dowody nie są potrzebne. A ja, jaką postawę reprezentuję? Tomasza nie było we wspólnocie i przez to stracił okazję do spotkania ze Zmartwychwstałym. Jeśli ja należę do jakiejś wspólnoty, to czy zbyt łatwo nie rezygnuję z przychodzenia na spotkania, modlitwy, adoracje, Eucharystie? Czy dostrzegam, że tam, gdzie mnie nie ma, może czekać na mnie sam Jezus? On jednak, nawet mimo moich zaniedbań, daje drugą szansę (a niekiedy i trzecią, i czwartą itd.) – jeden „fałszywy ruch” Tomasza nie przekreślił go. Dzięki temu mógł zawołać: „Pan mój i Bóg mój!”. Uznał w Jezusie swojego Pana i Zbawiciela. Nie tak abstrakcyjnie, ale bardzo osobiście.

Panie Jezu Chryste, Tomasz to mój bliźniak, tyle jest we mnie z Niego, tyle niedowierzania i tyle nieufności do Kościoła który próbuje mi o Tobie opowiadać, jak apostołowie opowiadali Tomaszowi wtedy w wieczerniku, a Ty sam wciąż przychodzisz ze swoim słowem i sakramentami, niezmęczony, nieustępliwy, bierz jedz, bierz pij, dotykaj, słuchaj, patrz i bądź wierzący. Daj mi Panie dużo pokory, naucz mnie aby Tomasz był moim bliźniakiem nie tylko na początku ale także na końcu, nie tylko w niedowiarstwie ale i w wierze, by jego modlitwa była i moją Pan mój i Bóg mój.

Maryjo, Matko zawierzenia bez cienia niedowiarstwa wymódl mi wiarę która nie potrzebuje nieustannych dowodów.

Stacja IX "Zmartwychwstały Jezus ukazuje się uczniom nad Jeziorem Tyberiadzkim"

Szymon Piotr powiedział do nich: „Idę łowić ryby”. Odpowiedzieli mu: „Idziemy i my z tobą”. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. [...] Rzekł do nich: „Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie”. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: „To jest Pan!” (J 21,3-7)

Uczniowie są już po spotkaniu ze Zmartwychwstałym – i to dwukrotnym – a i tak wygląda na to, jakby nie mieli pomysłu na siebie. Jakby nie wiedzieli, co zrobić z doświadczeniem, które było ich udziałem. Wracają na stare tory, do tego, co znają najlepiej. Jak gdyby nigdy nic znów idą łowić ryby, używając przy tym tylko swoich zdolności, znanych schematów. I ponownie im nie idzie. A czy we mnie spotkanie z Jezusem coś zmienia? Czy np. po pięknych rekolekcjach nie wracam wciąż do układania życia po swojemu,
do radzenia sobie według własnych planów? Zobaczę, że mimo wszystko Jezus i tak przychodzi do swoich umiłowanych. Zwraca się do nich z czułością i pomaga rozwiązać problem. W tamtym momencie Piotr – czołowa postać wśród Jego uczniów – nie rozpoznał Mistrza. Podpowiedział mu to inny uczeń. W tej scenie zobaczę, jaka jest wartość wspólnoty i relacji z innymi wierzącymi. Gdy jedna osoba akurat nie dostrzega Jezusa, może ją wesprzeć brat lub siostra. Czy mam takie relacje, które mogą wesprzeć moją wiarę? A jeśli nie, to czy chciałbym ich poszukać?

Panie Jezu Chryste dziękuję Ci, że ze mnie nie rezygnujesz mimo moich zdrad, braków, niewierności, mimo moich błędów i upadków, dziękuje Ci, za Twoje dary i powołania które są nieodwołalne, dziękuje Ci, że mnie chcesz, mnie niedoskonałego, Ty doskonały w miłości , doskonały w miłosierdziu.

Maryjo Matko nadziei, pomóż tym którzy są przygnieceni przez upadki,  aby widzieli Jezusa mimo wszystko i wbrew wszystkiemu, wymódl im nadzieję.

Stacja X "Zmartwychwstały Jezus powierza Piotrowi swój Kościół"

Rzekł Jezus do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? (...) Odpowiedział Mu: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego Jezus: „Paś owce moje!” (J 21,15-17)

Piotr – trzykrotnie zdradził i trzykrotnie wyznał miłość. On jako pierwszy ogłosił Jezusa Mesjaszem i jako jedyny został nazwany szatanem. Sam już w momencie powołania przyznał się, że jest człowiekiem grzesznym i prosił, żeby Jezus odszedł od niego. Ale Pan w niego uwierzył. Czy odnajduję się też w tej postaci? Czy i w mojej relacji do Boga mieszają się zdrada i miłość? Czy nie myślę często po ludzku, deklaruję coś, a potem upadam? Taki właśnie człowiek otrzymał misję bycia pasterzem Kościoła, w którym obecnych jest dziś wiele zdrad i niegodziwości, mieszających się z pięknem, dobrem i czystą Ewangelią. To może być dla mnie nielogiczne, ale w ten sposób Bóg chce współpracować z grzesznym człowiekiem i dać ludziom wyrazistą latarnię pośród burz tego świata. On sam się o to troszczy, a ja dzięki temu mogę mieć zaufanie do Kościoła. Nawet jeśli ludzie trzymający jego ster pobłądzą, wezwaniem dla mnie jest trwać w tej wspólnocie. W niej jest Piotr, któremu zaufał sam Jezus, i w niej zostały złożone klucze królestwa niebieskiego, w szczególności sakramenty. Czy w ten sposób patrzę na Kościół i osobę papieża? Czy kocham Kościół mimo jego wad i chcę go nadal budować?

Panie Jezu Chryste Ty wszystko wiesz, nie tylko o Piotrze ale także o mnie, znasz mnie lepiej niż ja znam siebie, jak mówi psalmista wiesz kiedy się budzę i kiedy zasypiam, zanim słowo pojawi się na moim języku ty już znasz je w całości, przedziwna jest Twoja wiedza dla mnie, dziękuję Ci że chodź wiesz o mnie wszystko, zanim odpowiadam na twoje pytanie, Ty odpowiadasz pierwszy „Kocham Cię” mówisz.

Maryjo Matko Kościoła módl się za wszystkimi pasterzami by kochali i by nie paśli samych siebie.

Stacja XI "Zmartwychwstały Jezus posyła uczniów z misją w świat"

Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. (...) Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”. (Mt 28,16-20)

W misji Mesjasza jest miejsce także na misję Jego świadków. Otrzymali oni obfite łaski, by głosić nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszelkiemu stworzeniu. Czy ja też czuję się świadkiem Jezusa? Czy jestem nastawiony na to, żeby głosić świadectwo o Zmartwychwstałym, gdziekolwiek jestem? A jeśli nie jestem na to gotowy – pomyślę co mi przeszkadza, czego mi brakuje? Może jeszcze – tak, jak niektórzy uczniowie – wątpię. Nawet mimo tego, że mam doświadczenie spotkania Jezusa w swoim życiu. Zauważę, że Jezus nie odnosi się do tych wątpliwości, tylko po prostu posyła wszystkich zgromadzonych uczniów do głoszenia Ewangelii. To też ważna wskazówka dla tych, którzy wątpią i nie czują się gotowi. Niewiele osób jest w stu procentach gotowych, pozbawionych jakichkolwiek wątpliwości. Ale to nie znaczy, że jestem przez to zwolniony z misji mówienia o Jezusie. Jeśli rzeczywiście Go spotkałem – dzielę się po prostu moim doświadczeniem. Może dzięki temu i moja wiara wzrośnie? On zaś obiecał, że będzie z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. (Mt 28,20)

Panie Jezu Chryste dziękuję Ci za Chrzest, owoc Twojego Zmartwychwstania, dziękuję CI za powołanie mnie do apostolstwa, daj mi Twojego Ducha abym umiał iść na krańce ziemi , na krańce mojej ziemi.

Maryjo Królowo Apostołów oducz mnie siedzenia i biadolenia, naucz mnie tego by iść i głosić.

Stacja XII "Zmartwychwstały Jezus wstępuje do nieba"

Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły. (Mk 16,19-20)

Jezus zakończył swoją misję w ludzkim ciele i idzie przygotować swoim uczniom miejsce w domu Ojca, w którym jest mieszkań wiele. Tam też kiedyś zabierze i mnie. Tymczasem jednak żyję na ziemi, a nie w niebie i moim zadaniem jest tę ziemię przemieniać. Modląc się: „Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi” nie tylko proszę o Boże działanie, ale też sam deklaruję, że zrobię wszystko, aby na ziemi zagościło choć trochę nieba. Tak będzie, jeśli zaangażuję się w głoszenie Ewangelii i życie na co dzień jej wskazaniami. Wszystkimi, nie tylko tymi, które są łatwe do wykonania. Wówczas mam zapewnienie, że Pan będzie współdziałał ze mną i potwierdzał naukę swoimi znakami. On potrzebuje moich dłoni i mojego zapału, aby siać ziarno. To sposób Jego działania w świecie. Czy wierzę, że Jezus posługuje się także mną, aby docierać do innych ludzi? Czy odczuwam w sobie takie wezwanie? I czy w ogóle wierzę, że On wciąż działa i chce działać – tu i teraz?

Panie Jezu Chryste, dziękuję Ci że moje życie nie jest bezcelowe i bezsensowne, że nie jest ślepą uliczką, że jest ukierunkowane, dziękuję Ci za wieczny dom do którego otworzyłeś mi drzwi swoją śmiercią i Zmartwychwstaniem, dziękuje Ci za miłość którą ten dom jest wypełniony za miłość nieskończona.

Maryjo, Królowo Nieba, opiekuj się mną, bym tu na ziemi nie pobłądził, bym zawsze wiedział po co to wszystko.

Stacja XIII "Uczniowie z Maryją oczekują na Ducha Świętego"

„Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba”. Wtedy wrócili do Jerozolimy (...). Przybywszy tam weszli do sali na górze i przebywali w niej (...). Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego. (Dz 1,11-14)

Uczniowie stali i wpatrywali się w niebo, tak jakby chcieli jeszcze przedłużyć ten moment, w którym widzieli Jezusa po raz ostatni. Patrzyli w przeszłość, może wspominali wspólnie spędzone chwile. Może też nie do końca mogli się pogodzić z tym, że odtąd ich życie będzie musiało się zmienić. Że zaczyna się nowy, nieznany etap. Czasem trzeba oderwać się od tego, co nawet jest dobre i piękne, aby pójść dalej, „wypłynąć na głębię”. Czasem warto zostawić utarty szlak. Czy przeżywałem kiedyś coś podobnego w jakiejś sferze życia – także duchowego? Czy jestem na takie doświadczenie gotowy?
Przed wniebowstąpieniem Jezus zapewnił swoich uczniów: Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni mocą z wysoka (Łk 24,49).
Teraz jakby na nowo do tego wzywa– poczekajcie, aż otrzymacie Ducha. Być może ja też muszę trochę poczekać, zanim zostanę prawdziwie napełniony Duchem Świętym i będę mógł z mocą głosić Jezusa. Nie chodzi tu jednak o bezczynne czekanie. To trwanie na modlitwie, to przyzywanie Ducha. Czy modlę się na co dzień o działanie Ducha Świętego w moim życiu? To delikatne, w zwyczajnych decyzjach, i to z wielką mocą? W końcu sam Jezus obiecał, że Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą. (Łk 11,13)

Panie Jezu niech przyjdzie ogień abym widział, niech pojawi się szum abym słyszał i niech przyjdzie On Duch rady i męstwa, Duch pobożności i umiejętności, duch rozumu, mądrości i bojaźni Bożej niech mnie prowadzi do pełni świętości.

Maryjo Królowo Apostołów już raz na Ciebie zstąpił wtedy w Nazarecie, osłonił Cię a Ty powiedziałaś Fiat teraz trwasz z Kościołem i znów mówisz Fiat, trwaj i ze mną każdego dnia w wieczerniku mojego serca i  ucz mnie mówić Fiat.

Stacja XIV "Zmartwychwstały Jezus posyła Kościołowi Ducha Świętego"

Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym. (Dz 2,1-4).

W końcu spełnia się obietnica Ojca, którą zsyła Zmartwychwstały Jezus. W ten sposób realizuje też swoją zapowiedź, że będzie działał w Kościele i w świecie, i że na zawsze zostanie wśród swoich uczniów. Na zawsze to znaczy tak- że i teraz, w tym momencie. Zastanowię się, czy w ogóle wierzę w Ducha Świętego. Jest On przecież taki nieokreślony, trudny do wyobrażenia –inaczej niż Bóg Ojciec i Syn Boży. A jeśli wierzę, to czy odczuwam realnie Jego obecność w moim życiu? Nie muszą to być „języki jakby z ognia”. Święty Paweł pisze, że nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: „Panem jest Jezus” (1Kor 12,3), a więc to Duch pozwala nam po prostu uwierzyć i poddać się Bogu. On przypomina nam Ewangelię, pozwala kochać nieprzyjaciół, prowadzi do ubogich i zepchniętych na margines, jako Bóg jest w nas sprawcą chcenia i działania (Flp 2,13). Czy po moich zachowaniach, wyborach, postawach życiowych widać, że jestem napełniony Duchem Świętym? Czy wręcz przeciwnie?

Niech wciąż zstępuje Duch Twój Panie Jezu i odnawia oblicze ziemi, tej ziemi.

Maryjo Oblubienico Ducha Świętego módl się za nami aby duch Święty był naszym oblubieńcem.


Mogłoby się wydawać, że to już koniec spotkań ze Zmartwychwstałym. Przeciwnie, to dopiero początek! Droga światła, czyli droga wiary, to nie tylko droga Marii Magdaleny, Piotra, Jana, Kleofasa czy Tomasza zamknięta w czternastu stacjach. To droga każdego z nas pisana codziennie na wielu dziesiątkach stacji. To droga, zawierzenia i wątpliwości, entuzjazmu i zniechęcenia, zaufania i niepewności. To droga na której krzyżują się myśli Boże z myślami ludzkimi, dzieją się wielkie znaki i „cuda” dnia codziennego. Droga,
na której nie brak łaski i przebaczenia. Cóż to za droga? Dokąd mnie doprowadzi?
Niech odpowie sam Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. (J 14,6)

powrót